Spędziliśmy cały jakże upalny dzień na zwiedzaniu Tbilisi. Niezbyt ochoczo nam to przyszlo bo dopadlo nas zoladkowe oslabienie. Wiec dokladnie rzecz ujmujac skupilismy sie na zobaczeniu tego co mogliśmy, bo poddać się nie chcieliśmy ani dnia zmarnować nie wypadało. Wiec powoli, spokojnie udaliśmy się na stare miasto. Dziękować bogom, że nie jest ono dużo i wszędzie spacerkiem dało się dojść, tudzież dało się wjechać kolejką. Ja byłam trochę nie przygotowana bo zapomniałam szalik, a tu bez nakrycia głowy ani rusz - do kościoła nie wejdziesz. Ale zakupiłam takowy i kolejne kościoły na naszej drodze zostały przeze mnie zaliczone - koniec paniki. Do hotelu powrócilismy juz taksówką bo sił zabrakło i resztę dnia spędziliśmy zasłużenie na odpoczywaj i zbieraniu sił na kolejny dzień, bo kolejny dzień już w drodze.
Whole day we spent on sightseeing in Tbilisi. We follow a walk recommended on many websites but with a twist - started at the end and finished at the start. But it was worth it. The only minus - hot hot hot. It was too hot for our liking and zero clouds so we could really feel the sun. But the old part of Tbilisi (one worth seeing) is not too big so easily we could get everywhere on foot and stop as many time as we pleased. To the hotel we returned by taxi - madness. I am not sure if we paying them to get at to our desired destination or for a roller coaster experience. Anyway the evening we spent on resting and preparing ourselves for a road...
Our hotel
Just joking :)
No comments:
Post a Comment